Mój ogród
Podczas koszenia trawy zauważyłem że na mojej brzozie u jej podstawy grasują szerszenie, motyle, mrówki i muchy.
Z mrówkami dość szybko sobie poradziłem sypiąc proszek do pieczenia, muchy bardzo mi nie przeszkadzały a najgorsze i niebezpieczne były szerszenie.
W pierwszej kolejności wysmarowałem korę drzewa preparatem BROS VENIT na muchy, ale świetnie działa też na osy czy szerszenie.
Jest to jakaś słodka trutka która zwabia muchy i inne owady latające, a po zjedzeniu działa na układ nerwowy zabijając owada. Jak się później okazało nawet zabiła larwy trociniarka, jednak wtedy nie wiedziałem że problem leży niżej i w głębi drzewa, myślałem że wylewająca się maż to objawy choroby i walka drzew.
Gdy zacząłem mocniej się interesować co się dzieje mojej brzozie okazało się że to trociniarka, nawet podczas robienia zdjęć zobaczyłem martwą gąsienice trociniarki która została zapewne zabita przez wcześniej zastosowany preparat bros'a.
Rozpoznać atak trociniarki bardzo łatwo u samej podstawy brzozy widać wypływającą maź trocinową, a zapach przypomina nieco ocet czy sfermentowane owoce po wyrobie wina.
Rozpoznanie było jedno to trociniarka czerwica, ponoć największy motyl w Polsce, jednak mnie interesowało jak pozbyć się tego ustrojstwa.
W efekcie larwy mogą tak zdegradować pień drzewa że się złamie, a że była to jedyna brzózka w moim ogrodzie postanowiłem ją ratować.
Szukając w internecie znalazłem bardzo niewiele, praktycznie jedyna rada to wyciąć drzewo i spalić. Ale nie o to mi chodziło, brzoza ma być do uratowania i ma stać jak stała. Nie ma też konkretnych środków na tego motyla i larwy (gąsienice), które degradują pień drzewa a w efekcie prowadzą do obumarcia i złamania drzewa a tego nie chciałem.
Na wstępie zaznaczam że zastosowane preparaty są efektem prób, nie mogę jasno powiedzieć co było najskuteczniejsze w walce z tą gąsienicą motyla.
W pierwszej kolejności zastosowałem preparat BROS VENIT, ale to było złe rozpoznanie bo myślałem że problemem są szerszenie i mrówki. W efekcie preparat ten pośrednio także przyczynił się do walki z trociniarką, jak widać na załączonych zdjęciach jedna gąsienica zapewne zjadła trutkę.
Jednak dalej nie dawało mi to spokoju, szczególnie denerwowały mnie przylatujące i niebezpieczne szerszenie a także myśl że drzewo może się złamać przy silniejszym wietrze. Znalazłem też ciekawy dokument w PDF'ie który opisuje szkodniki kory i drzewa, jest tam oczywiście trociniarka. Znajdował się także dział w którym mówiono o zapobieganiu, niestety nie ma zarejestrowanych środków do zwalczania trociniarek.
Jednak na końcu artykułu bardzo mnie zaciekawiło zdanie że można je ograniczyć za pomocą zabiegów insektycydami stosowanymi przy okazji zwalczania takich szkodników jak zwójkówek liściowy, owocówki jabłkóweczki itp. Udałem się do sklepu ogrodniczego i zakupiłem MOSPILAN 20 SP, zwalcz mszyce, tarczniki, miseczniki, mączliki szklarniowe, opuchlaki i gąsienice.
Jak można przeczytać na opakowaniu jest to preparat rozpuszczany w wodzie, do zwalczania szkodników ssących i gryzących. W 2 litrach wody rozpuściłem całe opakowanie (2,5gr.) i opryskałem korę mojej brzozy od ziemi na wysokość około 1 metra, wykonałem dwa opryski w odstępie tygodnia czasu.
Po tygodniu od ostatniego oprysku, oczyściłem dolną część drzewa i usunąłem trociny które spaliłem gdyż tam są ponoć jaja. Oczyszczone i odsłonięte miejsca pomalowałem maścią ogrodniczą BROS koro derma, zabezpieczy ona drzewo nie tylko przed kolejnymi atakami ale i przyśpieszy odbudowę drzewa.
Teraz tak naprawdę pozostało mi czekać, wszystko okaże się w lecie, myślę że jeszcze poddam drzewo bieleniu aby bardziej je ochronić przed atakiem niespodziewanych gości.
Po pierwszej walce myślałem że poradziłem sobie z bestią o nazwie trociniarka, jednak na wiosnę gdy okoliczne brzozy zaczęły wypuszczać liście i się zielenić, a moja brzoza wyglądała jakby miała nadejść jesień, postanowiłem sprawdzić co jest. Niestety po odłamaniu dolnej części kory znalazłem cztery sporej wielkości gąsienice trociniarki.
Po przeglądnięciu wielu forów oraz stron wiem jedno, walka nie będzie łatwa a większość ogrodników poleca wycinkę i spalenie drzewa. No jakby to był sad owocowy czy lasek brzozowy jedno drzewo nie robiło by różnicy, jednak to jedyne drzewo przed domem, rosło przez całą budowę domu, rośnie po dzisiaj i chcę je za wszelką cenę uratować.
Brzoza została obkopana i oderwana została kora, okazało się że to paskudztwo dalej jest, drzewo nie jest uschłe i korona wygląda na zdrową poza tym że nie ma liści.
W miejscach po korze brzozę kolejny raz wymalowałem maścią ogrodniczą, teraz zastanawiam się co dalej bo na pewno trociniarka złożyła jaja.
Jak na razie obficie ją podlewam, wlewając do wykopu spore ilości wody, mam zamiar zastosować większą rurę którą natnę wzdłuż i nałożę na pień a do rury będę wlewał wodę, może utopię to dziadostwo !!!.
W lipcu 2020 roku znalazłem około metr ponad ziemią kolejne siedlisko trociniarek w mojej jedynej brzozie, jak widać na zdjęciach zrobiły niemałe spustoszenie. Oczyściłem wszystko zalepiłem i zamalowałem wapnem do bielenia drzewek, teraz czekam do kolejnej wiosny, jeżeli nie podniesie się z tego, to drzewo jest do wycięcia.
Niestety walka została przegrana jedyną brzozę musiałem wyciąć, drzewo spaliłem z pożytkiem ogrzewając wodę użytkową. Larwy trociniarki spuściły wszystkie soki z całej brzozy został tylko suchar, gdy u sąsiada na brzozach pojawiły się liście a u mnie dalej jesień to znak aby usunąć drzewo.
Rok temu dawałem jej jeszcze szansę, myślę że słaba zima 2019 na 2020 pomogła trociniarce, pomogło jej także brak oficjalnych środków chemicznych na tego szkodnika a walkę prowadziłem na czuja.
Poniższe zdjęcia przedstawiają pień drzewa, po środku wydrążony kanał przez trociniarkę aż do korzenia, drzewo nie miało szans nawet zniszczyły cały system korzenny.
Mój ogród
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie Piotr Eliasz